Zamiast oczekiwanej poprawy warunków, termomodernizacja Zespołu Szkół Agrotechnicznych w Sławnie przynosi – jak wynika z relacji naszych obserwatorów – sporo niepokoju. Mimo że miało być nowocześnie, bezpiecznie i na lata, dziś mówi się raczej o przeciekających stropach, wilgoci, grzybie i zniszczonym majątku publicznym.
Ostatnio sprawa była nagłaśniana, jednak spotkało się to z lekkim oburzeniem, cytując naszego informatora "To nie jest „kapie”, jak eufemistycznie określił lokalny informator. W ZSA LEJE SIĘ WODA CIURKIEM. Dosłownie."
Zamiast „modernizacji z prawdziwego zdarzenia” – mamy wodę w korytarzach, zawilgoconą bibliotekę i zniszczone ściany. Książki, w tym te zakupione w ramach rządowego programu rozwoju czytelnictwa, niszczeją. Nie ma tam warunków ani do nauki, ani do pracy.
Z relacji wynika, że gdyby nie zaangażowanie pracowników szkoły, którzy po godzinach ratują budynek przed dalszymi zniszczeniami, sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Czy tak powinna wyglądać realizacja projektu z publicznych środków?
Wciąż nie wymieniono starych okien – mimo że analogiczna inwestycja, realizowana w Starostwie Powiatowym, rozpoczęła się właśnie od tego etapu. Trudno nie zauważyć różnicy w podejściu, choć oba zadania finansowane są z tej samej puli.
Szkoła to nie magazyn ani tymczasowe zaplecze inwestycyjne. To miejsce, w którym młodzi ludzie powinni mieć zapewnione godne, czyste i bezpieczne warunki do nauki. Dziś, niestety, trudno z czystym sumieniem powiedzieć, że tak właśnie jest.
Zbliżające się wakacje to dobry moment na refleksję – i na konkretne decyzje. Bo edukacja nie może być realizowana „na pół gwizdka”.
Źródło informacji oraz zdjęć: Prośba o zachowanie anonimowości.